zmiana i koło życia
Zmiana to jedyna jakość, której możemy pewni… gdy chcemy
„zatrzymać czas” – zmiana boli, gdy zmagamy się z cierpieniem – przynosi ulgę, czekamy
jej z utęsknieniem lub z obawą, a ona przychodzi zawsze w swoim tempie. Wiemy,
że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki; „panta rhei” rzekł ponoć Heraklit.
Anna Jantar zaśpiewała „nic nie może przecież wiecznie trwać”. Wiemy, że jesteśmy w
drodze.
Czy zmiana ma jakąś swoją logikę? Czy w jej nieuchwytnej naturze
czegokolwiek możemy się złapać? Wiedzie nas tak zawiłymi ścieżkami, których
sens niekiedy tylko udaje nam się dostrzec, zwykle z odleglejszej perspektywy
czasu.
Od kilku lat w obszarze szkoleń biznesowych popularne stało
się „zarządzanie zmianą”. Pamiętam doświadczonego zegarmistrza, znawcę antycznych mechanizmów, który przyszedł
naprawić zegar po mojej prababci. Przygotowywałam się wówczas do szkolenia z
zarządzania czasem. Mistrz zegarów widząc moje porozkładane książki dotyczące
tego tematu uśmiechnął się spokojnie i powiedział „proszę pani, kto tu kim
zarządza…?”.
Lubimy nazywać się autorami zmian w naszym życiu. Chętnie
przypisujemy sobie modną niegdyś w terminologii psychologicznej cechę „sprawstwa”.
I niewątpliwie cenne jest gdy w samych sobie lokujemy istotę napędu ku zmianie. Wiele zmian jest efektem naszych zamierzonych, często popartych wysiłkiem decyzji.
Gdzekolwiek leży siła napędzająca zmiany, w nas, czy w towarzyszących nam okolicznościach losu, niewątpliwie łatwiej nam będzie dokonywać zmian, gdy dostrzeżemy ich logike kierując się również ku czemuś większemu od nas samych.
Najbardziej namacalnie, bezpośrednio i nieuniknienie
doświadczamy logiki zmiany poprzez nasze ciało. Mamy w świadomości (zwykle
przywołany poprzez zdjęcia) obraz naszego ciała, gdy byliśmy niemowlakami, mamy
pierwsze wspomnienia związane z naszym
kilkuletnim ciałem, potem z dojrzewającym, młodym… być może pozostał obraz w
umyśle, odczucie lub jakaś materialna pamiątka z tamtegp czasu. Nasze ciało
postrzegamy jako „własne”, nie mamy na co dzień poczucia towarzyszącej nam zmiany. Niekiedy
może, gdy widzimy pierwszy siwy włos, lub
gdy zaczyna brakować oczywistego wcześniej zdrowia, pojawia się pytanie
zegarmistrza; „i kto tu kim rządzi?”. Kto, kogo prowadzi?
Pracujac z ustawieniami doświadczamy ciała jako prowadzącego nas do pewnych istotnych prawd dotyczących nas samych oraz naszych relacji. Ciało pokazuje nam też w tej pracy, gdzie leży właściwe dla nas rozwiązanie. Ciało jest najczulszym detektorem. Ten, kto kocha wie, że ciało najprawdziwej pokazuje kierunek i jakość uczuć. Gdy pozowlimy mu mówić, ono się nie myli. Dobrze, gdy ciało traktujemy z szacunkiem, przyjaźnie i uznajemy, że może nas poprowadzić. Ciało przez stulecia było rozmaicie postrzegane. W naszej kulturze na długo zostało odsunięte od roli właściwego „czujnika prawdy”. Zostało odcięte od ducha i wobec ducha zdegradowane do niższej roli. Tak, jakby można tu było wprowadzać jakąkolwiek hierarchię…
poniżej medytacja Berta Hellingera, tłumaczenie Anna Choińska
Kochane ciało
„Kochane ciało” – wolno mi tak mówić?
Czy należysz do mnie?
Czy wolno mi być tak blisko ciebie?
Niewątpliwie należysz do innego Pana.
Czy nie jest tak,
że w służbie innego jesteś,
który tobą dysponuje –
a poprzez ciebie i mną?
Jakże miałbym się zdobyć na odwagę
ciebie nazwać „moim”?
Czy nie powinienem raczej,
aby z tobą trwać w miłości
prosić cię byś mnie samego „swoim” nazwało?
Abyś to ty mi drogę wskazywało?
Abyś to ty mnie do twojego Pana wiodło?
Abyś to ty się przed nim ze mną kłaniało?
Abyś to ty się wraz ze mną
w pełni mu oddało?
i okazało mu cześć oraz poddanie?
Wtedy twój Pan przeze mnie będzie przemawiać.
Kiedy będzie do mnie mówić, usłyszę Go.
Jego głos dotrze do mnie,
kiedy mnie będziesz ostrzegać
i kiedy powiedziesz poprzez ból ku opamiętaniu.
Z powrotem ku szacunkowi
i ku pełnemu pojmowaniu mojej niemocy
przed tobą i twoim Panem.
„Kochane ciało”,
to tak jakbym mówił „kochana mamo”,
albo „kochany tato”
czy też „kochany Boże”.
Jestem w stanie powiedzieć to tylko z nabożnością,
z zaufaniem,
z wdzięcznością,
z miłością pozbawioną roszczeń,
z taką która w pełni siebie poświęca.
Ciało jest naszym najbliższym nauczycielem logiki zmiany.
Logiki mającej swój cyrkularny rytm; narodziny, dzieciństwo, młodość,
dojrzałość, starość, śmierć, …. ponowne poczęcie i narodziny….
Logika najoczywistsza, najbardziej klarowna.
Na innym planie
logika ta dotyczy doby – świt, poranek, południe… aż do zmierzchu i kolejnego świtu.
Podobna dynamika prowadzi nas przez kolejne 365 dni; radosny wybuch wiosny, pełne
ruchu i obfitości lato, następnie jesień wymagająca pozostawienia gorących
wrażeń, zgody na odchodzenie i przemijanie, wreszcie zima, ucząca nas, spokoju, przetrwania
w bezruchu, wycofania, aż do stopnienia „uśmiercającego życie” śniegu i powrotu
ruchu życia.
Jesteśmy uczestnikami będącego w ruchu koła życia – w naszym ciele, w dniach
będących naszym udziałem, w otaczającej nas naturze. Koło życia toczy się poprzez naturalnie przychodzące etapy o
określonych jakościach;
- dzieciństwo czyli poranek, wschód, wiosna, to, co nowe,
- następnie młodość, pełnia dnia, południe, lato, rozkwit,
intensywność, pełna żywotność, - kolejno starość, wieczór, zachód, jesień, wgląd do wnętrza, przemijanie i pożegnanie,
- aż wreszcie śmierć, noc, północ, zima, a wraz z nią pełen
spokoju bezruch.
Patrząc w cztery twarze Światowida możemy przypuszczać, że
nasi Słowiańscy przodkowie mieli naturalne odczuwanie logiki koła życia i
czcili ją jako nadrzędny sens. Dzisiaj bogata nauka o mądrości koła życia
przychodzi do nas od kultur rdzennych Amerykanów czy Szamanów Syberyjskich. W ujęciu
bardzo przystępnym dla współczesnego Europejczyka, a jednocześnie mądrym i
głębokim możemy zapoznać się z tą wiedzą poprzez wydaną niedawno na naszym
rynku książkę Daana van Kampenhouta „CZTERY KIERUNKI wprowadzenie do pracy z
szamańskim kołem życia”.
Polecam tą lekturę. Daan van Kampenhout znany jest tym, którzy
interesują się ustawieniami z książki „Rytuały szamańskie a ustawienia
rodzinne”.
Jestem częścią większej
ZMIANY. Gdy ją uznaję, szanuję i chcę się od
niej uczyć, dostaję niezwykle cenne wskazówki jak radzić sobie z moją
osobistą
zmianą. Okazuje się, że możliwe i niezwykle efektywne jest „zarzadzanie
zmianą” połaczone z pozwoleniem na „bycie zarządzanym przez zmianę”.
Poniżej fragment z książki
D. van Kampenhouta obrazujący
możliwość zastosowania mądrości czterech kierunków koła życia do
lepszego
poradzenia sobie z tym, co spotyka nas na co dzień. Cztery kierunki koła
życia obejmują wielopoziomową wiedzę znaną w wielu kulturach. Warto się
z nią zapoznawać, niemniej tylko osobiste doświadcznie siły mądrości
mieszczącej się w otaczającej nas NATURZE pozwala nam uzysać dostęp do
tej wiedzy, dostęp, który zaczyna działać. Zapraszam do ćwiczenia
zaproponowanego przez D. van Kampenhouta:
„Cztery pozycje, cztery odpowiedzi.
Wybierz kamień albo inny przedmiot, który
będzie symbolizował określone wyzwanie czy problem gnębiący cię w tej chwili. Umieść
ten kamień lub przedmiot w środku koła. Stań na wschodzie, popatrz na kamień
leżący w centrum. Pomyśl o dzieciństwie. Nie musisz go sobie przypominać ani
odtwarzać uczuć, które przeżywałeś, kiedy byłeś mały. Chodzi raczej wkroczenie do archetypu dzieciństwa. Spójrz
na swój problem umieszczony w centrum, jak wygląda z perspektywy dziecka. Czy
napawa cię lękiem, czy niewiarą? A może doświadczasz go jako śmieszny lub
nieważny? Najlepiej zapisz na kartce. Następnie przesuń się na południe, na
pozycję dorosłego. Jak teraz działa na ciebie twoje wyzwanie? Czego jesteś
świadom, gdy patrzysz z tej perspektywy? Kiedy stoisz na zachodzie spoglądasz
na swój problem z perspektywy doświadczonego starca, który pozbył się już odpowiedzialności
człowieka czynnego zawodowo. Spójrz na
środek spokojnie i pogodnie – jaków problem wygląda z tej perspektywy? Z północy
natomiast obserwujesz centrum, stojąc w wiecznej i nie-fizycznej części siebie.
Użyj oczu bezczasowej duszy. Jak brzmi teraz twoja odpowiedź?
Po zajęciu czterech pozycji, porównaj punkty widzenia. Najprawdopodobniej
wystąpią miedzy nimi subtelne różnice, a nowe spojrzenie przyniesie wglądy owocne
w trakcie rozwiązania problemu.
To ćwiczenie może odpowiedzieć na pytanie, w którym miejscu
dysponujesz największą siłą, a tym samym gdzie znajduje się najlepsze narzędzie
do zmagania się z własnym wyzwaniem. Może ci tez uświadomić, że w gruncie
rzeczy odnosisz się do problemu, jakbyś nadal był dzieckiem, ponieważ
odpowiedź, którą znalazłeś na wschodzie, do złudzenia przypomina tę, którą
znasz doskonale z dorosłego życia. Wreszcie rozumiesz, dlaczego czujesz się
bezradny i nie potrafisz znaleźć rozwiązania. To typowe uczucie dziecka w
obliczu problemu ludzi dorosłych! Po analizie różnych odpowiedzi, wybierz taką,
która pozwoli ci na rozwiązanie problemu. Ponownie stań na kole. Tym razem
wybierz kierunek, na którym czujesz moc do odpowiedzialnego zmierzenia się z
problemem. Połącz się z siłą tego kierunku. Wykorzystaj jego równowagę i
energię. Wyobraź sobie, ze używasz tej siły do odpowiedzialnego działania, do
tego, żeby wykonać następny krok w kierunku rozwiązania.”
Daan
van Kampenhout „CZTERY KIERUNKI wprowadzenie do pracy z szamańskim kołem
życia”. przekład Małgorzata Sieczkowska
Wydawnictwo KOS, Katowice 2011, str 61-63