Szczęście uwięzione w rodzinnych historiach
O ustawieniach Berta Hellingera.
Szczęścia nie można złapać, chwycić i zatrzymać. Szczęście razem z losem podąża w nieustannym ruchu, a nam udaje się czasem zbliżyć do do niego, niekiedy znaleźć wspólny rytm. Czymkolwiek jest dla nas szczęście – zadowoleniem , harmonią czy spokojem wewnętrznym , intuicyjnie go szukamy. Chętnie też wstępujemy na ścieżki, których drogowskazy kierują nas ku szczęściu. Jedną z takich dróg stały się w ostatnich latach coraz popularniejsze ustawienia hellingerowskie. Czy prowadzą nas do szczęścia? Jaką drogą? Dla kogo ta podróż?
Ustawienia na pewno nie są dla szukających łatwych rozwiązań. I nie dla
tych, którzy oczekują, że oddawszy się w ręce specjalisty, ten ich
poukłada, ponaprawia i natchnie pozytywną energią. Nazwa „ustawienia”
sugeruje, że ktoś z zewnątrz coś „przestawia”, tworzy „lepszą” wersję
nas lub otoczenia. Nic bardziej błędnego. Ustawienia są wyjątkowo
niedyrektywną formą relacji. Wymagają natomiast od terapeuty
maksymalnego intuicyjnego otwarcia na temat, z którym przychodzi klient,
na jego specyficzny los i na los rodziny, do której klient należy.
Służy to okryciu zwykle nieuświadomionego ruchu kierującego losem osób
w danej rodzinie, ruchu powodującego, że w pewnych rodzinach ludzie
chorują na określone choroby, w pewnych nie udają się związki, a w
innych są trudności z dziećmi. W ustawieniach ten ruch wyraźnie daje się
rozpoznać.
Bert Hellinger specyficzny rodzaj dynamicznej energii w rodzinie nazwał
Duszą Rodziny. Każdy z nas ma swoja osobistą duszę, swoją
indywidualność i nic nie pozbawia nas odpowiedzialności za własne
wybory. Jednocześnie jesteśmy częścią większej całości, przede wszystkim
naszej rodziny, z której pochodzimy i której energia poprzez nas
intensywnie działa, czy tego chcemy czy nie. Ustawienia pomagają znaleźć
taki rodzaj współbrzmienia z energią własnej rodziny, który będzie
wspierał nasz indywidualny los, będzie pozwalała się nam rozwijać we
właściwy dla nas, bo jedyny w swoim rodzaju sposób.
By odnaleźć to co jest moje – moje własne szczęście, moje zdrowie, moją
miłość – często trzeba najpierw rozpoznać to, co należy do Duszy
Rodziny i nas nieświadomie prowadzi . Ważnym wglądem Berta Hellingera
jest odkrycie, że ta potężna prowadząca nas nieświadoma siła ma korzenie
w losach naszej rodziny, w doświadczeniach naszych przodków i w naszej
niewiadomej z nimi identyfikacji. Tak jakbyśmy powtarzali czyjś los,
przerabiali ponownie, to co się nie powiodło, niekiedy odpokutowywali
lub mścili się za poprzedników. Hellinger rozpoznał siłę będącą napędem
do naszego nieświadomego zaangażowania w stare historie rodziców,
dziadków, niekiedy wcześniejszych przodków. Siłą tą jest miłość dziecka,
potężna miłość mająca magiczną nadzieję, że będzie w stanie naprawić
to, co wcześniej było trudne. Jest to miłość, która zwykle nie przejawia
się – jak tradycyjnie kojarzymy – poprzez ciepłe uczucia. Może nas ona
porwać wyrażając się poprzez chorobę, niepowodzenia – gdy je przeżywamy ,
czujemy się paradoksalnie „szczęśliwymi dziećmi” naszej rodziny,
ponieważ zaspakajamy to, co nie znalazło rozwiązania wcześniej w naszym
klanie. Co za szalona miłość, która mówi w środku nas „tylko, gdy
chorujesz, gdy powtarzasz niepowodzenia –wtedy masz prawo należeć do
rodziny, jesteś w porządku”, albo szepce w naszym sercu” to lepiej ja
będę cierpieć, niż ty kochany tato” lub „skoro ty nie mogłeś żyć kochany
bracie, to ja też nie mam prawa do życia i szczęścia”. Te zdania –
niekiedy rozpoznawane przez nasz umysł, niekiedy kompletnie nieświadome –
ujawniają się w ustawieniach czekając żebyśmy coś z nimi zrobili.
Miłość uwięziona w mniej lub bardziej nieświadomym poświęceniu nie
przynosi ulgi ani nam, ani poprzednikom. Ta miłość czeka by ja
odczarować .
Podobnie jak nasze własne szczęście. Czekają cierpliwie, aż pożegnamy
się z iluzją, że jako dzieci możemy cokolwiek uczynić za przodków, aż z
pełnym szacunkiem popatrzymy wstecz na historię za nami, a potem
zwrócimy się do naszej własnej, osobistej historii. Temu właśnie służą
ustawienia.
Na warsztaty z ustawień przyszło kilkanaście osób; każdy ze swoim
tematem; ktoś nie może znaleźć sobie dobrego miejsca w pracy, inny jest
na etapie rozstawania z małżonkiem i chce, by wszyscy, a szczególnie
dzieci ucierpiały jak najmniej, kolejna osoba ma kłopot ze zdrowiem.
Anna przyszła na warsztat z tematem miłości – od wielu lat nie udaje
jej się nawiązać udanej relacji z mężczyzną. Metoda stworzona przez
Berta Hellingera pozwala rozpoznać Duszę Rodziny, specyficzne pole
informacyjne danego systemu. To co dzieje się w ustawieniu z zewnątrz
przypomina jakby przedstawienie, rodzaj psychodramy. Do informacji, co w
danej sytuacji jest najistotniejsze, by znaleźć rozwiązanie dociera się
za pomocą reprezentantów – osób poproszonych by stanęli w miejscu
postaci z rodziny klienta. Reprezentanci zwykle z początku są zaskoczeni
możliwością odbioru informacji na temat osób, które reprezentują. Czują
wyraźnie pewne wrażenia w ciele, rozpoznają uczucia. Praca ta wymaga
szczególnej ostrożności i szacunku dla poruszanych tematów. Musimy być
uważni, by nie stać się jak „głupcy, którzy wkraczają tam, gdzie anioły
boja się zaglądać”. Zwykle wycofanie w postawie szacunku jest z naszej
strony najlepszym ostatecznym rozwiązaniem dotyczącym dawnych historii. W
obrazie ustawienia Anny pokazuje się historia nieszczęśliwej miłości,
która nie mogła się zrealizować. Anna przypomina sobie historię związku
swojej mamy sprzed małżeństwa z jej ojcem. Faktycznie mama miała
narzeczonego, jednak nie doszło do ślubu ze względu na różnice religijne
i brak zgody w rodzinach narzeczonych. Teraz w ustawieniu ten
niegdysiejszy dramat tak jakby rozgrywał się na nowo, ukazując nie tylko
starą historie, ale też to, co dzieje się w sercu Anny – znaną jej od
wielu lat niemożność odnalezienia szczęścia w miłości. Serce Anny
nieświadomie związane jest z porzuconym niegdysiejszym narzeczonym
matki. Serce dziecka często patrzy tam, gdzie przodkom trudno było
spoglądać, bo było to zbyt bolesne. W obrazie ustawienia dawna porzucona
miłość znajduje swoje miejsce, jest tu również miejsce dla miłości
matki z ojcem, miłości z której powstała Anna. Anna, która czuła się
chwilę temu tak jakby była zamrożona, teraz mówi, że zaczyna powoli
odczuwać ciepło w sercu…
Ustawienia nie są „trampoliną do szczęścia”, niczego za nas nie
załatwią. Szczęście ma wiele poziomów, tak jak wielopłaszczyznowa jest
rzeczywistość. Na jednej z tych płaszczyzn rzeczywistości – w świecie
naszych nieświadomych uwikłań, naszego miejsca w rodzinie, sił
systemowych – na tej płaszczyźnie ustawienia dają nam szansę na
odnalezienie korzystnego rozwiązania, pokazują jaka jest droga do
szczęścia. A to, czy nią idziemy zależy od wielu czynników, głównie od
naszych codziennie podejmowanych wyborów.