„Gdy kochanego ciała jednak za wiele…” – o otyłości;…
Wywiad z Agnieszką Gąsierkiewicz opublikowany w tygodniku „Głos Nowohucki”
– Jak definiujemy otyłość w kontekście teorii Hellingera? Gdzie leżą jej przyczyny? To bardziej choroba ciała czy umysłu?
Gdy pytamy- „ciało czy umysł?” – stawiamy być może sztuczny podział. Koncepcja B. Hellingera jest jednym z podejść traktujących człowieka jako spójny, całościowo funkcjonujący układ.
Wydaje się, że w dzisiejszych podejściach terapeutycznych, pomimo ich wielości i różnorodności, coraz chętniej szukamy połączenia między umysłem, psychiką, ciałem, duszą. Jesteśmy jeszcze spadkobiercami kilkusetletniej tradycji gloryfikacji umysłu kosztem ciała, niemniej widać, że pojawia się u wielu osób potrzeba równowagi i doceniania wszystkiego, co jest naszym ludzkim udziałem. Pracując metodą według Berta Hellingera podążamy za sygnałami płynącymi zarówno z psychiki (za emocjami, stanami wewnętrznymi, uczuciami), jednocześnie bardzo serio traktujemy komunikaty płynące z ciała doceniając ich głęboką mądrość, słuchamy także głosu pierwiastka subtelno-energetycznego, można go nazwać zależnie od własnej optyki ontologicznej – jaźnią, nieświadomością, duszą czy duchem. Tak więc otyłość, jak każde zjawisko nam towarzyszące, rozgrywa się na wszystkich tych obszarach naszej istoty. Otyłość to komunikat, wskazuje na jakiś ważny element życia, który domaga się uwagi i rozwiązania, jest jak drogowskaz mówiący „tu masz coś do załatwienia”. Kiedy tak postrzegamy objawy czy choroby, zauważamy, że w gruncie rzeczy nie są one naszymi wrogami. Wręcz przeciwnie – gdy rozpoznamy jakie sygnały nam wysyłają, ze zdziwieniem odkrywamy, że paradoksalnie choroby próbują doprowadzić nas do pełnej harmonii naszego ciała. To jest inna metaforyka w podejściu do choroby; my z nią często „walczymy”, „pokonujemy”, „niszczymy objawy” czy „zbijamy zbędne kilogramy”. Tymczasem symptom można potraktować jako istotny element większej całości, można docenić jego „mądrość” i posłuchać co nam przekazuje. Gdy posłuchamy otyłości… pójdziemy za jej wskazówkami, wówczas przestaje być potrzebna i najczęściej się wycofuje.
– Jakie skutki ma otyłość dla organizmu i dla umysłu?
Na pewno w ujęciu hellingerowskim otyłość – podobnie jak wiele objawów – ma cel ochronny. Otyłość zabezpiecza przed czymś, chroni przed naszym trudnym osobistym tematem, z którym konfrontacja byłaby dużo trudniejsza niż noszenie dodatkowych kilogramów. „Tłuszczowa” ochrona towarzyszy nam dopóty, dopóki nie będziemy mieli siły wewnętrznej, wystarczającej odwagi czy poczucia bezpieczeństwa aby zrobić w naszym istotnym temacie krok do przodu.
A czego ten temat może dotyczyć? Praktyka ustawień hellingerowskich pokazuje, że spektrum tematów mających swój efekt w otyłości jest dosyć złożone.
Po pierwsze duży obszar to tematy związane z relacją z naszą mamą. Spostrzeżenia Berta Hellingera są tu bliskie klasycznemu, psychologicznemu ujęciu. Czyli otyłość wiąże się ściśle z pierwotnym brakiem poczucia bezpieczeństwa, z bardzo wczesną decyzją dziecka dotyczącą jego zamknięcia się na to, co płynie od mamy. Nie jest to oczywiście decyzja wolicjonalna, jest to wczesne, powstające w pierwszych dniach, czy tygodniach lub miesiącach życia „wewnętrzne skurczenie” wobec najbliższego otoczenia, czyli przede wszystkim matki. Powstaje w efekcie pewnych wydarzeń (na przykład dziecko z powodów zdrowotnych czy losowych jest fizycznie oddzielone od matki) lub z powodu wewnętrznego wycofania matki, na przykład , gdy sytuacja macierzyństwa bądź inne jej problemy są dla niej zbyt przytłaczające. Hellinger nazywa to „przerwanym ruchem ku matce”. Dziecko w naturalny sposób próbuje być blisko, a gdy po nieudanych próbach traci nadzieję, wówczas „zastyga” wewnętrznie. Oczywiście pokarm, kontakt poprzez usta – co zauważył już Z. Freud opisując oralną fazę rozwoju- jest pierwotnym kanałem brania. Rodzi się poczucie głębokiego braku, powstają najpierw przedwerbalne odczucia braku, które potem tworzą przekonania; „mnie się nie należy”, „nie mam prawa brać”. Osoba nosząca w sobie pierwotny permanentny brak tej wczesnej miłości, ma kłopot w radzeniu sobie z braniem, nie przyswaja na różnych poziomach – nie dopuszcza do siebie przyjaznych, wspierających odczuć, a także nie potrafi odżywić swojego organizmu w naturalnym, zgodnym z potrzebami rytmie. Pochłania pokarm, aby poczuć się zaspokojoną, aby wypełnić brak. Wpada w błędne koło; chwilowa ulga towarzysząca objadaniu się, za moment skutkuje samooskarżaniem się i jeszcze większym poczuciem, że jestem nic nie wart i nie godny kochania. Mechanizm podobny jest w każdym uzależnieniu, nie tylko od jedzenia. Co cenne – metoda hellingerowska pozwala nie tylko rozpoznać zjawisko, ale przede wszystkim daje narzędzia, by krok po kroku odwrócić niekorzystny proces, nawiązać wewnętrzny, przerwany ruch ku matce. To są wspaniałe, poruszające i przynoszące dużo ulgi doświadczenia.
– Powiedziała pani, że przyczyny otyłości mogą być różne, czyli nie zawsze rozwiązania trzeba szukać w trudnej relacji z matką?
Pracując metodą ustawień hellingerowskich nigdy nie zakładam na podstawie wstępnych informacji, jakie będzie rozwiązanie tematu konkretnej osoby. Nawet jeśli widziałam wiele podobnych przypadków czy objawów, to zawsze uważnie, krok po kroku rozpoznajemy z osobą zainteresowaną w procesie terapeutycznym o co chodzi w danej sytuacji. I tu otwiera się niezwykle ciekawa perspektywa, na jaką pozwala metodyka hellingerowska. W pracy z otyłością – podobnie jak z wieloma innymi tematami – uświadamiamy sobie jak bardzo jesteśmy połączeni nie tylko z naszą matką czy ojcem, ale także z innymi ważnymi osobami czy tematami w historii naszej rodziny. I nie chodzi tu o tworzenie teorii opisujących mechanizmy, chodzi o skuteczność, o znalezienie specyficznego, osobistego motywu, którego rozwiązanie przynosi oczekiwany, korzystny dla nas efekt.
Jakie pamiętam przykłady z mojej praktyki terapeutycznej? Często otyłość dotyczy ochrony seksualności – nawet intuicyjnie możemy zauważyć, że osoba otyła tworzy warstwę zabezpieczająca ją przed bliskością seksualną. I co ciekawe, nie koniecznie dotyczy to własnych traum, ale może być związane z bolesnymi doświadczeniami naszych przodków. My niejako dajemy im miejsce w sobie, nosimy te nierozwiązane trudne przeżycia. Pamiętam kobietę, której babcia żyła w związku małżeńskim z poczuciem wstrętu do mężą; pod naciskiem rodziny musiała zostawić młodzieńczą miłość i ożenić się z dziadkiem klientki. Jej córka, matka klientki przejęła i przekazała swojej córce głębokie odczucie, że zbliżenie z mężczyzną jest czymś odrażającym, przed czym ciało kobiety broni się, a prawdziwe pragnienie zostaje niezaspokojone. Moja klientka rozpoznając ten wzorzec, mogła wewnętrznie zostawić trudne doświadczenia przy babci i sama powoli otworzyć się na własną seksualność. Jej ciało rozstało się ze starym odczuciem i zaczęło słuchać własnych potrzeb.
Tematyka stojąca za systemowym uwarunkowaniem otyłości może być naprawdę różna; na przykład może dotyczyć poczucia „dźwigania czyjegoś ciężaru”. Osoba z takim tematem wygląda na masywną, jej otyłość obejmuje całe ciało, ale często koncentruje się na mocno rozbudowanych barkach. To są osoby, które od dzieciństwa czują się wewnętrznie „wielkie”, musiały być „dorosłe” od wczesnego dzieciństwa, ponieważ ich rodzice nie radzili sobie ze swoimi przeżyciami, z rzeczywistością, chorowali, nie potrafili wziąć odpowiedzialności lub cierpieli w inny sposób. Do takiej osoby otyłość mówi niejako: „zostaw ten ciężar tam, gdzie on ma miejsce, uwierz, że ty byłeś w tamtej relacji z dzieciństwa mały, a twoi rodzice – mimo obciążeń – poradzą sobie ze swoimi problemami na swój sposób”. Jeśli uda nam się właściwie wsłuchać się w ten głos, pójść za nim, dziecięcą „szaloną” , miłość rozwinąć w dojrzalsze, szanujące los bliskich osób uczucie … wówczas kilogramy same nam odchodzą. Można pomyśleć, że to banalne… osoby, które przeszły przez takie procesy wiedzą, jak duży jest wysiłek wewnętrzny towarzyszący takiemu uzdrawianiu. I jak wielka ulga.
Kolejny obszar systemowych, rodzinnych tematów stojących za objawem otyłości to utracone ciąże, traumy dotyczące ciąż, śmierć nienarodzonego dziecka lub śmierć przy porodzie. Wówczas otyłość dotyczy brzucha, osoba wygląda „jakby była w ciąży”. Będąc otyłą niejako „daje miejsce” dziecku, na przykład zmarłemu rodzeństwu, którego los był obarczony traumą. Tym razem otyłość przekazuje informację, która zwykle nie przebija się do świadomego umysłu, mówi: „pamiętam o tobie, kochane dziecko, siostro czy bracie…” Gdy świadomie damy miejsce w sercu zapomnianemu dziecku, wówczas nasze ciało przestaje się tej pamięci dopominać, „opona” z brzucha schodzi sama.
Pamiętam przypadek osoby, której objadanie wiązało się z doświadczeniem traumatycznego głodu u jej przodków. Zawsze pomaga tu rozpoznanie z jakim tematem jesteśmy połączeni, uszanowanie doświadczeń naszych przodków i wewnętrzne zostawienie ich, tam gdzie należą. Nosimy je z miłości do naszej rodziny, a ustawienia pokazują jak świadomie i dojrzale kochać, jednocześnie ciesząc się własnym życiem.
Otyłość często jest zjawiskiem złożonym i kilka tematów nakłada się na siebie. Na przykład relacja z matką, jakiś wątek w systemie, tematyka z bezpieczeństwem seksualnym i kobiecością, do tego dochodzi zwykły nawyk, mechanizmy związane z zachowaniami. W związku z tym praca z otyłością często wymaga czasu, jest jak proces „obierania cebuli”.
– Co znaczą pojęcia „zdrowe odżywianie”, „zdrowy styl życia” w ujęciu hellingerowskim?
Zdrowe jest to, co służy naszemu życiu i pozwala harmonijnie funkcjonować. I znowu – jeśli pewne pokarmy zaburzają harmonijne funkcjonowanie, to stawiamy pytanie „co chce nam to zjawisko pokazać, powiedzieć?” Za pomocą ustawień możemy rozpoznać o co chodzi w naszych rozmaitych przyzwyczajeniach żywieniowych lub nietolerancjach pokarmowych. Na przykład osoby pijące duże ilości kawy, mówią często „kawa przywraca mnie do życia, stawia na nogi”. I okazuje się, że na głębszym poziomie to zdanie ma sens … wskazuje bowiem na nieprzepracowany u danej osoby lub w jej systemie temat śmierci; może śmierci było kiedyś zbyt wiele, może przyszła za wcześnie, zbyt nagle lub w sposób, który nie pozwolił przeżyć naturalnej żałoby. Ponownie mamy zadanie; rozpoznać, uświadomić sobie, uszanować, pożegnać… i można delektować się smakiem, a nie „ratować” kawą. Duża potrzeba objadania się słodyczami lub produktami z białej mąki zwykle jest komunikatem dotyczącym zamknięcia na miłość, trudności przyjęcia tej „pierwszej słodyczy” miłości od naszej mamy. Sięgając po słodycze próbujemy zrekompensować ten brak. Zdarzyło mi się pracować z osobami z nietolerancją laktozy i ten objaw też zaprowadził nas do mamy. Z kolei nietolerancja glutenu u jednego z klientów znacznie złagodniała po przepracowaniu tematu relacji z ojcem. Ale podkreślam – bądźmy ostrożni z uogólnianiem, nie twórzmy teorii, badajmy krok po kroku każdy przypadek. Bo rzeczywistość znacznie przerasta nasze wyobrażenia. Także te dotyczące otyłości…