my kobiety… 8 marca 2010
Z sympatią patrzę
na rozmaite święta.
Nawet
jeśli rozbawiają czy żenują przywołując na pamięć goździk i rajstopy – i tak je
lubię. Za to, że pozwalają się zatrzymać i popatrzeć wyraźniej.
Święto
Kobiet.
Ja
jestem kobietą.
My
jesteśmy kobietami – mówię do innych kobiet.
Dobrze
jest ugościć się we własnej kobiecości. Poczuć się w niej jak w przyjaznym,
przestronnym domu, gdzie lekko się oddycha, z radością patrzy na to, co
wokół.
Kiedy nasza kobiecość
staje się dla nas przyjazna?
Pierwszymi
drzwiami do kobiecości jest nasza matka.
Możemy
mieć rozmaite inspirujące nas wzorce kobiece, niemniej będziemy mogły z
nich
skorzystać gdy przyjmiemy pierwszy wyjściowy wzorzec kobiecości, ten z
którym
związane jesteśmy na poziomie krwi, wzorzec od naszej matki.
Większość
z nas kobiet ma w życiu momenty, niekiedy we wczesnej młodości, niekiedy
później, gdy mówimy – matka mnie nie nauczyła, nie pokazała mi jak…
Istnieje
wysoce prawdopodobna, by nie powiedzieć oczywista zasada dotycząca
uczenia
się -otóż nikt nikogo niczego nie nauczył.
Uczymy
się sami biorąc od innych to, co chcą nam dawać.
Matka
po prostu daje. Dokładnie to, co może dać. Przede wszystkim daje życie. A
w
„pakiecie z życiem” zwykle dużo więcej.
Ruch
brania i uczenia się wychodzi od nas, czegokolwiek nauka dotyczy.
Tylko
ja mogę otworzyć drzwi i powiedzieć; „mamo, chętnie od Ciebie biorę”.
Zwykle wówczas matka z radością staje w naszych drzwiach.
Większość
kobiet doświadcza też w swoim życiu momentów, gdy mówią w duchu „mamo,
jestem
taka jak Ty”.
Odkrywamy
to w naturalny sposób realizując role życiowe. Podobnie jak Ty myślę o
mężczyznach, podobnie robię szarlotkę, podobnie się złoszczę, podobnie
jestem
zapracowana…
Niektóre
z nas dokonują tych odkryć z radością, inne ze zdziwieniem, są takie,
które to
przeraża.
Powiedzenie
TAK odkryciom dotyczącym podobieństwa przynosi ulgę i spokój.
Jestem
podobna do Ciebie mamo.
Jednocześnie
jestem też sobą, z całą właściwą mi odmiennością.
Wśród
nas są i takie, które za wszelką cenę będą utrzymywały, że są dokładnie
inne od
swoich matek. Drzwi do siebie przed nimi zaryglują, a nawet założą
alarm.
Matka
nie otworzy naszych drzwi. Jeżeli same nie chcemy zrobić pierwszego
ruchu,
pozostaną one na zawsze zamknięte.
Gdy
z lęku chronimy swoje terytorium przed matką, możemy się realizować
jako
partnerki, matki, kobiety sukcesu, aczkolwiek prawdopodobnie towarzyszyć
nam
będzie ciągły niepokój i rodzaj niespełnienia. Czuć się będziemy,
jakbyśmy
płynęły pod prąd.
Zdarza
się, że zamiast brać od własnych matek, my raczej „bierzemy na siebie”
to, co
do nich należy. Robimy to nieświadomie, w efekcie decyzji podjętej
zwykle w
dzieciństwie. Na czym polega proces „brania na siebie”?
Mała
dziewczynka widząc cierpienie swojej matki, odczuwając jej niepokój czy
nawet
ból fizyczny w swojej duszy mówi: „mamo, lepiej ja będę to odczuwała
niż ty”.
Ma nadzieję, że w ten sposób ulży matce. Potem jako dorosła nie pamięta
już
swojej dziecięcej decyzji. Zastanawia się natomiast dlaczego jest ciągle
nieszczęśliwa? Dlaczego nie udają jej się związki? Dlaczego choruje?
Czy
branie „za kogoś” przynosi komukolwiek pozytywny skutek?
Oczywiście
nie. Matka tylko sama może poradzić sobie ze swoimi trudnościami. Gdy to
zrobi
– zyskuje na sile.
Postawa
dziecka chcącego pomagać dorosłym zamyka jemu samemu możliwość oparcia
się na
rodzicach. Dziecko czując się większym i silniejszym od swoich rodziców
nie
może napełnić swoich dziecięcych rezerwuarów energii potrzebnych w
dorosłym
życiu.
Na
szczęście życie jest procesem, a drzwi które zamknęłyśmy w dzieciństwie
możemy
otworzyć „z opóźnieniem”. Nawet, gdy już dawno wyrosłyśmy z dziecięcych
ubranek, gdy same jesteśmy mamami, a nawet babciami.
Jeżeli
czujesz, że zdanie „mamo lepiej ja… niż ty” dotyczy Ciebie, możesz
spróbować
wewnętrznie powiedzieć: „mamo, twoje dorosłe sprawy zostawiam przy
Tobie, ja
tu jestem tylko dzieckiem”. Być może zaskoczy Cię efekt takiego
zdania.
Są
jeszcze kolejne zdania.
Jedno
z tych, które wydaje mi się szczególnie sensowne brzmi:
„mamo,
jestem taka jak Ty
i
proszę patrz przyjaźnie, gdy będę robiła swoje własne doświadczenia na
swój
własny sposób”.
zwrot „włase doświadczenia” możesz uzupełnić tym, co podpowiada Ci intuicja:
własne doświadczenia z mężczyzami,
z pracą,
z wychowywaniem dzieci,
z dbaniem o dom,
ze sposobem spędzania czasu,
z obowiązkami,
z dbaniem o zdrowie,
z przyjaźniami,
z pieniędzmi….
To
zdanie nadaje naszemu życiu ruch.
Weszłyśmy przez drzwi, teraz przed
nami
kolejne korytarze, pokoje, labirynty, salony i zaułki… nasza własna
bajka.
Idziemy
przed siebie.
Zostawiamy
to, co naturalnie mija.
Zostawiamy
dzieciństwo,
Zostawiamy
młodość.
Zostawianie
za sobą, puszczanie tego, co już i tak nie istnieje, jest następnym
kluczem do kobiecości.
Jest
nam dobrze w naszej kobiecości, gdy zgadzamy się na to, co jest.
Agnieszka
Gąsierkiewicz