ustawienie dotyczące szczepień przeciw COVID-19.
USTAWIENIE DOTYCZĄCE SZCZEPIEŃ;
CZYLI POLE, KTÓRE WYWIODŁO NAS W POLE,
A NASZE LUDZKIE CHĘCI, LĘKI, POTRZEBY I PRZEKONANIA WYPROWADZIŁO NA SOBIE WŁAŚCIWY POZIOM.
Dostałyśmy (ekipa zebrała się kobieca) prezent od energii ustawieniowego pola. Pole zwykle obdarza hojnie, tym razem poprowadziło nas zupełnie po swojemu, omijając ludzkie meandry naszych emocji i umysłów.
Spotkanie powstało z mojej inicjatywy podyktowanej narastającym wrażeniem „dokręcania śruby” w zakresie wymogów szczepieniowych i chęcią odnalezienia w tym własnej przestrzeni wewnętrznego spokoju i poczucia wolności. Intuicja, której ufam mnie osobiście podpowiada trzymać się z dala od szczepionki. Mam pełną świadomość, że jest to moja postawa, nikomu jej nie narzucam i szanuję wszelkie inne ludzie decyzje w tym zakresie.
Zaczęłyśmy od rozmowy mającej doprecyzować cel naszej pracy i indywidualne potrzeby uczestniczek. Słowa jak to słowa, dały możliwość upustu tego, co siedzi tuż pod powierzchnią i buzuje. Padły więc zdania o poczuciu lęku na myśl o przekraczaniu granic osobistych. Wyrażona została obawa o zakres osobistej wolności i jawiącą się jako trudne wyzwanie perspektywę stawiania czoła potencjalnym narzędziom przymusu wobec szczepień. Mówiłyśmy o przykrym tożsamościowym podziale na zaczepionych i niezaszczepionych i wynikającej z niego dysharmonii w relacjach międzyludzkich. Ktoś podzielił się informacjami jak radzi sobie z obostrzeniami, by go nie dotykały. Ktoś opowiedział osobistą historię aktualnego trudnego funkcjonowania w rodzinie lub grupie przyjacielskiej czy zawodowej. Znalazły się wśród nas osoby żywo uczestniczące w internetowym przekazie dotyczącym skutków ubocznych szczepień. Oraz takie, które trzymają się od nich z daleka rozpoznając lękotwórcze działanie takich informacji (podobne w gruncie rzeczy jak kanałów mainstreamowych) i koncentrują własną energię na spokoju wewnętrznym. Niektóre z nas próbowały spojrzeć na sytuację pandemii w aspekcie pytań o cel. Generalnie – jak wspólnie zauważyłyśmy rozmowa podszyta była niepokojem, mocno rezonowały w nas agresja i napięcie.
Grupa właściwie w całości składała się z osób niezaszczepionych i mających mniej lub bardziej wyraźnie negatywny stosunek do szczepień. W trakcie pomyślałam, że z mojej lękowej postawy ogłaszając spotkanie zaprosiłam na nie osoby mające w związku z tematem szczepień jakiekolwiek dylematy. Chciałam uniknąć przepychanek ideologicznych tak męczących w aktualnej rzeczywistości. Niemniej taki rodzaj zaproszenia był już jakimś wykluczeniem. Nie wiem, czy osoby, które z pełnym przekonaniem zaszczepiły się chciałyby uczestniczyć w takim procesie. Być może tak i byłoby dla nas wszystkich cenne. Wydaje mi się, że trudniej spojrzeć na temat mogłoby być tym, którzy zaszczepili się mając wewnętrzne wahania. Wyobrażam sobie, że wówczas łatwiej okiełznać dysonans poznawczy zostawiając temat i nie rozgrzebując go głębszą analizą.
PRZEBIEG USTAWIENIA
Wracając do naszego procesu – po wstępnej rozmowie nasączonej emocjami i bliskiej toczącemu się w ostatnim czasie dyskursowi społecznemu przeszłyśmy do ustalenia jakie pozycje wyznaczymy w ustawieniu. Rozważałyśmy przez chwilę jak spojrzeć na temat szczepień; niektóre uczestniczki chciały przyglądnąć się szczepionkom poszczególnych firm, był głos by popatrzeć na dwa rodzaje; szczepionki mRNA i wektorowe. Ostatecznie stwierdziłyśmy, że najpierw popatrzymy całościowo, w szerszym kontekście na szczepionkę, a później jeśli uznamy, że potrzebujemy osobiście ustosunkować się do określonego typu czy producenta, to zrobimy to w dodatkowym procesie.
Ustaliłyśmy następujące pozycje:
- siła systemowa (w sensie systemowego układu uczestniczącego w procesie obostrzeń, szczepień i obowiązujących społecznie regulacji dotyczących działań wobec wirusa SARS-CoV-2)
- narzędzia przymusu ( potencjalne w aspekcie szczepień)
- szczepionki
- przyczyna aktualnej sytuacji
- wolność (w sensie naszej osobistej, wewnętrznej wolności)
- zdrowie (harmonia i siła życia)
- ludzie zaczepieni
- ludzie niezaszczepieni (zastanawiałyśmy się, czy dokonywać podziału, który jest aktualnie tak trudną, społecznie bolesną sprawą, uznałyśmy jednak, że chodzi o postawę wobec tematu i wyznaczymy pozycje zgodnie z istniejąca rzeczywistością)
- koronawirus (właściwie zapomniałyśmy o tej pozycji… zorientowałyśmy się podsumowując ustalone pozycje, że jego brakuje)
Podpisałyśmy kartki z określonymi pozycjami. Pierwsza moja propozycja objęcia reprezentacji sugerowała, by wejść w rolę, z którą się rezonuje, a osoby, które nie wejdą w proces (było nas więcej niż wyznaczonych pozycji) na pewno dołączą się na swój sposób odnajdując obszary zapraszające do reprezentacji. Szybko jednak padł pomysł jednej z uczestniczek, by wejść w proces jako ustawienie ukryte. Miałyśmy na to pełną zgodę uświadamiając sobie siłę naszych nastawień i oczekiwań. Położyłyśmy kartki do góry nogami (akurat podpisane były cienkim długopisem – taki wybrałam, choć w moim gabinecie mam głównie grube flamastry, więc nic litery nie przebijały ? ) i stanęłyśmy na wybranych.
Opiszę teraz proces używając nazw pozycji, których oczywiście nie byłyśmy w trakcie świadome. Dopiero po zakończonym ustawieniu odsłoniłyśmy kartki. Zamieszczam opisy, które dostałam od uczestniczek.
Siła systemowa – jak okazało się po zakończeniu procesu była to moja reprezentacja; miałam początkowo odczucie głębokiego przejęcia się tym, co się dzieje. Zeszłam na kolana, patrząc na centralne miejsce na podłodze, ze smutkiem i troską klęczałam chcąc ratować przestrzeń postrzeganą na podłodze. Czułam jednak, że są to zabiegi bezskuteczne, próbowałam szukać wsparcia w pozostałych postaciach, ale były one jakby sparaliżowane, bez ruchu, albo w swojej nie reagującej na mnie dynamice. Po chwili z bólem utraty odwróciłam się i podeszłam do okna, tak jakby ruch prowadził mnie w inną przestrzeń (miałam wyobrażenie, że interesuje mnie inna planeta). Zerkałam jeszcze czy ktoś ze mną nie pójdzie, ale nie znalazłam sojusznika. Odwróciłam się całkiem patrząc za okno, tam szukałam nowych przestrzeni.
Zdrowie – „Reprezentowałam zdrowie. Nie wiedziałam, kim jestem, ale czułam, że jestem kimś, kto ze zdziwieniem i spokojem obserwuje brak chęci do życia u wszystkich uczestników. Moja noga zaczęła rytmicznie stukać- wiedziałam, że to Czas. Czas, który upływa, który już nie wróci. Czekałam z nadzieją na to, że ktoś się obudzi z tego letargu, wykona jakiś gest sugerujący życie, ale nie. Nie ma chętnych- myślę. Wskakuję na górę na krzesło, żeby widzieć więcej, z nadzieją, że znajdę tam żywych, ale nie – dostrzegam sparaliżowanych ludzi, ludzi z lodu, którzy powoli się topią i są plamami na podłodze. Jestem zła, chociaż wcześniej byłam spokojna. Czuję brak empatii do tych, którzy postanowili umrzeć przed śmiercią… trudno. Tych nie uratuję. Muszą odejść, ale z własnej winy, własnej bezsilności i braku refleksji. Ale co z resztą? Czy ci, którzy stoją na własnych nogach mają powyłączane Mózgi? Muszę nimi potrząsnąć. Chcę krzyknąć- ” Na kolana!”. W nadziei, że wyjdą z tego letargu. Lecz nie – stoją, jak Zamurowani Ludzie, Ludzie Ogarnięci Strachem i własną niemocą. No dobrze, taka Ziemia nie przetrwa, nie ma sensu przywracanie na siłę starego porządku. To, co posiadam cennego, nie mam już komu podarować. Postrzegam klęskę świata upadek. Nie będę wskrzeszać żywych trupów. Umierajcie, skoro chcecie. Przykro patrzeć, ale to nieuniknione.. I weszła nowa reprezentantka ( później określona jako Spokój, Miłość). Dla mnie była jak kwiat, który zakwitł na ziemi, gdzie były tylko popioły i smoła. Jak przetrwała, skoro nigdzie nie ma już żywych? Dla mnie to była Nadzieja. Nadzieja, że mam komu przekazać cenny dar.”
Przyczyna – „Czułam się jakbym była czymś odurzona, nie mogła myśleć samodzielnie, tylko była pod wpływem czegoś, czego nie znam, miałam wrażenie, że jestem bez uczuć.” Reprezentantka stała prawie bez ruchu.
Narzędzia przymusu – „Miałam odczucie jakby ludzie rozpadali się na cząsteczki, z przodu czułam atak jak od bomby, a za sobą wrażenie jakby ludzie rozrywali się na kawałki”. Podobnie jak poprzednia reprezentantka – stała przy centralnym miejscu pomieszczenia, praktycznie w bezruchu.
Szczepionka – „Właściwie od razu po stanięciu na białej kartce zaczęłam drżeć, to było bardzo nieprzyjemne odczucie jakie może mieć ktoś, kto trzęsie się w chorobowych dreszczach. Czułam, że jestem nieprzytomna, słaba, jakby nieobecna świadomością. Nie do końca do mnie docierało co się dzieje, zaczęła boleć mnie głowa. Jednocześnie starałam się utrzymać uwagę i patrzyć na inne osoby w ustawieniu. Potem całkiem zesztywniały mi łydki, jakbym zastygła, zamarła, zaczęłam patrzeć się w górę, szukać tam wzrokiem. Czułam, że tym szukaniem jestem jakoś skierowana do śmierci. W takim stanie pozostałam do końca ustawienia”
Wirus – „W reprezentacji Wirusa Covid nie miałam uczuć ani emocji. Nie rozpoznawałam przestrzeni, w której się znajduję nie miałam zamiarów. Pojawiający się ruch, z początku subtelnie w górę, a później w czasie całego ustawienia w dół (z pozycji ud) i w górę był bezrefleksyjny i bez wyraźnej siły działania. W reprezentacji nie wchodziłam z nikim w interakcje. Ruch w przestrzeni był też nieduży, przesunęłam się raz do tyłu, a później do przodu. Ruch do przodu, na inną pozycję był trochę z ciekawości: czy będzie jakoś inaczej jak zmienię miejsce. Najwyraźniej odczułam, zauważyłam to, że nikt się mną się nie interesuje. Teraz kiedy to piszę przyszło do mnie takie skojarzenie, że byłam jakby w próbówce, przemieszczana, przesuwana nie własną wolą.”
Wolność – „Najpierw poczułam się zamrożona, zamknięta, nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam na buty uczestniczek szukając czegoś, ale nie dało to żadnego efektu. Zaczęłam krążyć wokół postaci – po zakończeniu procesu, gdy odsłoniłyśmy kartki dowiedziałam się, że krążyłam wokół ludzi niezaczepionych, narzędzi przymusu i przyczyny. W tym moim krążeniu czułam narastającą wściekłość i niemoc. W pewnym momencie zatrzymałam się, poczułam ciężkość ciągnącą mnie do ziemi. Powoli opadłam na podłogę kładąc się na brzuchu z rękami wysuniętymi do przodu. Wtedy w tej bezsilności zaczął pojawiać się spokój. Gdy doszła nowa reprezentantka poczułam obecność jakiejś większej siły i moją wobec niej pokorę. To mnie zupełnie uspokoiło i ukoiło”.
Ludzie zaszczepieni – „( nie widząc oczywiście podpisu na „kartce wizytówce” 🙂 ) poczułam zdecydowany ruch ucieczki ( i ukrycia się) z całego systemu stworzonego przez pozostałych uczestników, a nawet z pola… fizycznie natychmiast przesunęłam się w boczne miejsce pomieszczenia, oparłam o drzwi wychodzące na taras. W emocjach strach połączony z zamieraniem, zanikaniem. Po jakimś czasie istotnie przestałam czuć, jakbym umarła, a raczej przestała istnieć…”.
Reprezentantka prawdopodobnie wychodząc z reprezentacji „ludzi zaczepionych” weszła w nową reprezentację; „po jakimś czasie – kiedy w polu dłuższą chwilę trwał impas, weszłam jako jakaś siła ruchu , rytmu, czasu (w sensie tego ziemskiego wymiaru, który tu po prostu jest). Zataczałam kręgi wokół wszystkich uczestników i wówczas jakby „coś ruszyło” . Potem słyszałam relacje od innych uczestników , że ten mój ruch był odczuwany jak dyskomfort, niepokój… no ale coś ruszyło ?.” Prawdopodobnie była to reprezentacja upływu czasu.
Ludzie niezaszczepieni – „ Na początku ogarnęła mnie ogromna niemoc i siła ściągania w dół – musiałam się położyć. Brakowało mi jakiegoś wsparcia. Chciałam się ukryć, ale być dalej w centrum, nie chciałam odchodzić ze swojego miejsca i być z boku, dlatego w pewnym momencie wzięłam koc. Położyłam się pod nim i od czasu do czasu wyglądałam spoza niego, żeby sprawdzić co się dzieje. Głównie byłam w mojej niemocy. Dopiero po pojawieniu się reprezentantki spokoju po pewnym czasie wtuliłam się w nią i czułam się bezpiecznie. Przez cały czas czułam, że może powinnam wstać i coś zrobić, ale nie miałam siły. Pewnie gdyby ustawienie trwało dłużej i coś się jeszcze zadziało odważyłabym się podnieść, ale czegoś mi brakowało. Tyle z moich osobistych odczuć, duża lekcja dla mnie 🙂 .”
Tak jak relacjonują uczestniczki proces w pewnym momencie utknął w bezruchu, jakby wszystko zamarło. Już nieco wcześniej pojawiło się odczucie wyrażone przez jedna z uczestniczek, że w ustawieniu czegoś brakuje. Weszła osoba, która usiadła w siadzie skrzyżnym na centralnym miejscu (tym, na które wcześniej patrzyła siła systemowa, blisko której siedzieli ludzie niezaszczepieni, stała przyczyna i narzędzia przymusu). Reprezentantka poczuła ogromny spokój, w grupie szybko zapanowało odczucie, że reprezentuje ona głęboki spokój, meta-miłość, ziemię.
Reprezentantka opisała go „spokój nie na zasadzie obojętności, ale głębokiej akceptacji i poczucia, że jestem we właściwym miejscu bez względu na to, co działo się wokół. Czułam się silna i z otwartością gotowa przyjąć każdego, kto zechciał dzielić się tą energią. Nie było miejsca na strach, lęk czy ocenę. Nie było potrzeby walki czy nawet symbolicznego powstania. Pozycja siedząca, gdzie tak na prawdę wszystkich mogłam widzieć z dołu była komfortowa. Dobrze się czułam kiedy reprezentantka ludzi niezaszczepionych przytuliła się do mnie po prawej stronie. Miałam nawet poczucie, że brakuje mi kogoś z lewej strony, że jakby tam był ktoś jeszcze, to byłaby równowaga”. (być może maja być to ludzie, którzy się dopiero narodzą, kolejne pokolenia lub jakiś rodzaj nowej ludzkiej jakości).
Zamieszczam jeszcze relacje uczestniczki, która nie weszła w tym procesie w bezpośrednią reprezentację, natomiast wniosła do niego wiele na swój sposób. „Od początku miałam w sobie dużo spokoju z sytuacją pandemii, wirusa, szczepionek. Przyszłam na spotkanie z ciekawością i intencją zobaczenia rozwiązania tej sytuacji. Chciałam poznać przyczynę , większą, pierwotną przyczynę tej sytuacji. W momencie rozłożenia kartek na podłodze żadna mnie nie pociągnęła. Być może moje pragnienie zobaczenia rozwiązania pozostawiło mnie w obserwacji. W momencie zatrzymania energii w polu poczułam że kogoś tu brakuje. I wtedy weszła reprezentantka Spokoju/Miłości. Tak ją odczułam. Byłam wzruszona i pełna wdzięczności za to, że dane mi było zobaczyć i doświadczyć tego procesu. Na koniec dołączyłam do Reprezentantki Spokoju/Miłości szybko i z wielką naturalną ochotą połączenia z nią. Organicznie poczułam, że nie siła a moc tkwi w spokoju płynącym z radości życia we wspólnocie uczuć. Moje postrzeganie sytuacji pozostało na metapoziomie – jeśli uzyskamy wewnętrzny spokój nie grozi nam ani wirus ani szczepionka. Mimo iż sama nie jestem zaszczepiona i nie zamierzam tego robić, bo słucham swojego ciała i intuicji które sprzeciwiają się iniekcji substancji szczepionki do mojego wnętrza. Mam poczucie że nie ma chorób nieuleczalnych. Z każdą jesteśmy w stanie sobie poradzić w odpowiednim podejściu, praktyce medytacji, diety itd, itp. Niektóre bywają ciężkie i wtedy są dla nas nauką na całe życie. Ale nie choroba decyduje o stopniu rozwoju, a podejście i przeżywanie jej.”
Po zakończeniu ustawienia rozmawiałyśmy chwilę. Stwierdziłyśmy wspólnie, że proces prowadzony energią pola zawiódł nas w sobie właściwą stronę. Głęboką i stojącą ponad naszymi ludzkimi szarpaniami wewnętrznymi i działaniowymi. Pokazał nam szerszą perspektywę, z której nasze osobiste lęki, napięcia, walki, decyzje i ruchy życiowe mogą po prostu zostać dostrzeżone jako przejściowy element całości i przekroczone ruchem w stronę głębokiego spokoju, akceptacji, po prostu poczucia istnienia. Nawet jakość jaką jest wolność osobista odczułyśmy jako pozostającą w obszarze własnych pragnień, w granicach własnego ego, a my mogłyśmy odczuć stan wewnętrzny wyprowadzający ponad potrzebę obrony granic. Jeszcze ktoś dopytywał – no dobrze, ale co z tymi szczepionkami, jak się ustawić wobec nacisków? Czułyśmy jednak wszystkie, że nawet jeśli gdzieś w psychice kołaczą nam te pytania dotyczące realności aktualnego życia, to rozwiązanie jest właśnie tam, gdzie zaprowadziło nas ustawienie. Nie chodzi o zaprzeczanie rzeczywistości, o obronne uciekanie od niej w wyimaginowany spokój. Możemy się wszystkiemu przyglądać co wokół, bieżącym emocjom, potrzebom, nastawieniom, podejmować decyzje takie, jakie uznamy za słuszne. A jeśli uda się robić to z tym podarowanym nam, w pełni akceptującym spokojem, to wówczas wszystko nabierze nowego wymiaru. Jak skomentowała później jedna z uczestniczek ” I znów powróciło zdanie „kochaj i rób co chcesz”. Byłyśmy wdzięczne za stan, który pozwolił nam z sobą rezonować.
DRUGI ETAP USTAWIENIA – WSPÓŁNOTA Z WIĘKSZĄ SIŁĄ
Zaproponowałam, byśmy na koniec spotkania mogły jeszcze osobiście znaleźć w ustawieniowym czuciu relację z zaistniałą wśród nas siłą spokoju. Rozmawiałyśmy o niej, dotknęłyśmy jej mentalnie i emocjonalnie, ale zgodziłyśmy się, że ugruntowanie na poziomie pogłębionych odczuć będzie cenne.
Poprosiłam nasza reprezentantkę spokoju (można ją nazwać miłością, prawdopodobnie jest ona połączoną z ziemią jako planetą), by zajęła miejsce w przestrzeni, a każda z nas mogła się do niej w swoim naturalnym, prowadzonym przez ustawienie ruchu ustosunkować. Spokój (miłość, ziemia) siadła otwarta na podłodze, oparła się o ścianę, wyciągnęła nogi. Każda z nas w skupieniu podążała za sobą. Jedna osoba szybko siadając na ziemi dołączyła z naturalnym uśmiechem stopy do reprezentantki, jakby się z nią bawiła, przyjaźniła. Inne reagowały znacznie wolniej, każda na swój sposób. Po chwili w naturalnym ruchu utworzył nam się na podłodze siedzący krąg trzymający się za ręce. Odczucie radości, spokoju, płynącego z głębi serc przyjaznego nastawienia do siebie nawzajem jakie nas wypełniało było ogarniające i przenikające.
Proces zaskoczył nas, poprowadził ścieżką omijającą nasze wyjściowe lęki i oczekiwania, zostawiając nas z ogromnym poruszeniem, jednocześnie głębokim spokojem i poczuciem harmonii.
Skończyłyśmy spotkanie o 11.11 – jak zauważyła jedna z uczestniczek (reprezentująca spokój, miłość) patrząc na zegarek w momencie zakończenia.
Agnieszka Gąsierkiewicz, ustawienie z dnia 2 lipca 2021