święto miłości – 14 luty
14 luty; ledwie zgasły lampki na choinkach, już wokół pełno czerwonych serduszek. Środek zimy, do naszego słowiańskiego święta miłości, czyli Nocy Kupały jeszcze ho, ho…
Ponoć
klimat się ociepla, więc za chwile będzie podobnie jak we Włoszech,
gdzie w III w. mieszkał święty Walenty. W starożytnym Rzymie 14 luty
był dobrym dniem do cieszenia się nadchodzącą wiosną – tego dnia
świętowano Luperkalia, czyli zbliżające się przebudzenie, zarówno
przyrody, jak i natury ludzkiej… Żeby w przyrodzie nic nie ginęło
kościół przejął w 900 r. pogański zwyczaj, nadając patronat nad świętem
przyrzeczeń miłosnych świętemu Walentemu. Zasłużył na to poprzez
sprzyjanie miłości, ponoć błogosławił związki między pogańskimi
legionistami a młodymi kobietami chrześcijankami, co jeśli jest prawdą,
to jednocześnie piękną kartą tolerancji w historii kościoła. Dodatkowo
los chciał – jak podaje legenda, – że właśnie 14 lutego zginął śmiercią
męczeńską. Historia kołem się toczy, a co było, to ukryć się nie da.
14 luty bardziej dziś pogański niż chrześcijański, choć do pierwotnej
naturalności mu daleko… sprytnie zagarnia go potężna religia
komercji…
Czy ocalimy radość z uczestnictwa w ŻYCIU, które budzi się i domaga swego…?
Agnieszka Gąsierkiewicz, luty 2008
Poniżej spisany fragment wykładu Berta Hellingera wygłoszonego w trakcie kursu mistrzowskiego w Krakowie 13-16.03.2006.
Seminarium miało tytuł: „Mężczyzna i kobieta, jak się wzajemnie odnaleźć i żyć ze sobą szczęśliwie”.
tłumaczenie: Zenon Mazurczak
„…Mężczyzna
musi przyznać, że brakuje mu kobiety, a kobieta przyznać musi, że
brakuje jej mężczyzny. […] W pełni ludzkie jest to powiązanie z drugim.
W pełni człowiekiem mężczyzna jest dzięki kobiecie, a pełna kobiecość
przychodzi do kobiety wraz z mężczyzną.
A
co się dzieje, gdy mężczyzna rozwija w sobie pierwiastek kobiecy? Albo
kobieta rozwija w sobie element męski? Jaki to ma skutek dla związku
par? Jeśli mężczyzna ma kobietę nie potrzebuje w sobie rozwijać
elementu kobiecego, o to troszczy się żona. Gdy kobieta ma mężczyznę
nie potrzebuje rozwijać w sobie elementu męskiego. Ma to w swoim mężu.
Pełni, doskonali, nie stajemy się jako jednostki. Niezależnie od tego,
jak bardzo mężczyzna starałby się rozwijać w sobie element kobiecy,
nigdy tego nie da się porównać z tym, gdy ma przy sobie kobietę. I gdy
kobieta próbuje rozwijać element męski, nie jest to nigdy porównywalne
z sytuacja, gdy ma męża. Ponieważ to w pełni ludzkie bierze się z
relacji, a nie ze mnie, nie z jednostki. Dlatego kobieta i mężczyzna
uznać muszą, że „ten drugi im brakuje”. I muszą się cieszyć, jeśli to
dostaną. I to jako dar. To jest relacja pary.
Miłość
bierze się z tego, że uznaję, że jestem niekompletny, niedoskonały i
pozwalam sobie to podarować. Wówczas mam to. Ale nie w sobie. W
związku, w relacji jest ta pełnia i doskonałość. To jest podstawowy
model wzrostu. Rośniemy, jeśli to, czego nam brakuje, bierzemy w
siebie. Bez zawłaszczania tym. I dzięki temu stajemy się bogatsi…”